poniedziałek, 28 lipca 2014

Poczytaj mi Mamo, poczytaj mi Tato!

Właściwie to miałam się odrobinę zdrzemnąć, wykorzystując chwilkę, że Dziubdziub spędza upalne godziny południowe zatopiona w pięknym, spokojnym śnie, ale... oczywiście nic z tego. Tysiące myśli nie pozwalają mi się oddać w objęcia Morfeusza, więc szanowny Morfeusz będzie musiał poczekać ;) W zamian, zaparzyłam sobie pyszną kawkę zbożową (za wcześnie na drugą filiżankę naturalnej) i siadłam troszkę dla Was popisać...

Ci, którzy mnie choć troszkę znają, wiedzą, że mam fioła na punkcie książek i gdybym tylko miała więcej czasu, to pochłaniałabym je w ilościach hurtowych. Przy Dziubdziubie niestety czasu brak, ale i tak w tym wiecznym "niedoczasie" (wszyscy rodzice znają ten stan doskonale), znajduję chwilę, żeby zatopić się w lekturze. Ostatnio zrobiłam sobie małą przerwę w "dorosłej" literaturze i dorwałam się do literatury dla dzieci. To było nadzwyczajne przeżycie, bo poczułam się jakbym znów miała kilka lat i biegła z ulubioną książeczką w ręku do mamy wołając: "Poczytaj mi Mamo!!" Cudowne uczucie znów znaleźć w sobie i uwolnić to dziecko, które jest w środku. A to wszystko dzięki Dziubdziubowi! Ech, jaki ten świat byłby nudny bez niej :)

A oto, co przeczytałam:

Po pierwsze!
Chyba najbardziej znana książeczka wśród dzieci i ich rodziców (przynajmniej tych, którzy czytają dzieciom :) ), czyli sławny "Elmer" Davida McKee (wydawnictwo Papilon). Zabawna i wciągająca historyjka o słoniu Elmerze, słoniu w bardzo kolorową kratkę, słoniu, który niezmiernie wyróżnia się w swoim szaro-słoniowym stadzie. Mimo inności, Elmer jest lubiany przez swoich towarzyszy, choć początkowo sam nie bardzo akceptuje tą swoją inność. Doskonała opowiastka ucząca maluchy tolerancji, ale też wzmacniająca poczucie własnej wartości i pokazująca, że bycie innym to zaleta, a nie wada.



Po drugie!
Z cyklu "Świat Małej Księżniczki", książka "Chcę mieć przyjaciela!" Tony Ross, wydana nakładem wydawnictwa Egmont. Główna bohaterka, Mała Księżniczka, jest dziewczynką, która czuje, że nikt nie chce się z nią bawić i marzy o przyjacielu. W szkole okazuje się, że nie jest jedyna, a takich samotnych dzieci jest znacznie więcej. Jak można przewidzieć, samotne dzieci zaprzyjaźniają się ze sobą i... przestają być samotne. Kolejna mądra książeczka, która uczy, że przyjaźń można znaleźć w najbardziej niespodziewanych okolicznościach i wśród osób, o których początkowo nawet by się nie pomyślało.



Po trzecie!
Książeczka, która sprawiła, że śmiałam się w głos. "Mój tata jest olbrzymem", autorstwa Pawła Wakuły, wydana przez wydawnictwo Literatura. Od pierwszej strony widać świetne poczucie humoru autora i jego ogromny zmysł obserwacji relacji rodzic-dziecko. Książka jest zbiorem przygód Miśka i jego taty, napisanym zabawnym i lekkim językiem. W przezabawny sposób przedstawia relacje Miśka i jego taty, z perspektywy małego chłopca, dla którego tata jest najlepszy, najmądrzejszy, najfajniejszy... jest po prostu olbrzymem. I choć w rzeczywistości tacie do doskonałości brakuje bardzo, bardzo wiele, a co chłopiec bez trudu oczywiście zauważa, to i tak tata jest super. Świat dorosłych i rodzicielstwa widziany oczami dziecka. Jest to lektura nie tylko dla dzieci, ale też dla dorosłych, bo otwiera oczy na to, jak postrzegają nas nasze pociechy. Klimatu książeczce dodają fantastyczne rysunki stworzone przez Artura Gulewicza. Moim zdaniem jest to opowieść, którą powinno przeczytać każde dziecko, ale i każdy rodzic. Wszyscy znajdą w niej coś dla siebie - dzieci, ciekawe historie, zaś dorośli, nowe spojrzenie na swoje rodzicielstwo.



Po czwarte!
Książka, w której się zakochałam od pierwszej opowiastki. Być może dlatego, że i ja i Dziubdziub jesteśmy "leśnymi ludkami" i historie w niej zawarte są nam bardzo bliskie. Mowa o "Owocowych bajkach" Barbary Gawryluk (wydawnictwo Literatura). W "Owocowych bajkach" można spotkać wszystkie bajkowe, leśne stworzenia, czyli trolle, skrzaty i czarownicę. Można też odkryć magiczną moc darów lasu, czyli poziomek, malin, jagód i aromatycznych ziół, a troll Teofil i jego liczna rodzinka pokażą, co można z tych leśnych skarbów wyczarować. Ciekawe opowieści o życiu leśnych ludzi i ludzi z miasteczka Bruk, są pięknie zilustrowane przez Martę Kurczewską. Serdecznie polecam tą książeczkę, nie tylko tym, którzy lubią las i to, co daje nam natura.





To sobie poczytałam! I jestem z tego bardzo zadowolona, bo literatura dziecięca, to zupełnie inny świat, który każdy z nas może odkrywać na nowo. Naprawdę warto!!!

1 komentarz: