środa, 8 czerwca 2016

Jak wychować grzeczne dziecko?



Gdyby ktoś poprosił mnie o podanie tylko jednego tytułu poradnika dla rodziców (obecnych i przyszłych), to… byłoby mi niezmiernie trudno… Po pierwsze, nie dlatego, że w księgarniach półki opatrzone szyldem Poradniki dla rodziców niemalże się uginają pod kolorowymi okładkami z przemiłymi bobasami i krzykliwymi tytułami przekonującymi, że na stronach właśnie tej, a nie innej publikacji, znajdziesz niezawodny przepis na dziecko z „naj…” w imieniu i ciężko wybrać (choć trochę tak też jest). Niestety większość z tych tytułów to poradniki o tym, jak wychować „grzeczne” dziecko. Grzeczne, czyli takie które jest posłuszne i zawsze, bez wyjątku i bez szemrania spełnia nasze (dorosłych) polecenia, chodzi „jak w zegarku” i nie pyskuje. O nie! Takich tytułów na łamach tego bloga, drogi Czytelniku, nie znajdziesz! Nie jestem zwolenniczką stricte behawioralnych metod wychowania (typu „zrób siusiu na nocnik, to dostaniesz cukierka”), ponieważ przypominają mi one bardziej tresurę niż relację z drugim człowiekiem. Dla mnie dziecko jest partnerem w życiowej drodze, na równi z mężem czy koleżanką z pracy, a różnica między nimi polega jedynie na zasobności życiowych doświadczeń. W związku z tym, moim zadaniem, jako rodzica, jest pokazać jak iść, żeby nie błądzić, a nie wziąć za rękę i prowadzić, nie biorąc pod uwagę zdania osoby prowadzonej. Po drugie, nie dlatego, że nie znalazłam nic godnego uwagi i polecenia. Otóż znalazłam, ale… z całą stanowczością muszę stwierdzić, że nie jest to jeden tytuł, lecz cała lista.

Spróbujmy zatem nieco inaczej sformułować prośbę rzuconą na początku tego wpisu:
Gdyby ktoś poprosił mnie o podanie jednego dobrego poradnika dla rodziców (obecnych i przyszłych), od którego można byłoby zacząć swoją przygodę w świadomym poznawaniu dziecka i siebie, jako rodzica, bez wahania poleciłabym publikację Carlosa Gonzalesa Mocno mnie przytul. Jak zbudować i utrzymać silną więź w rodzinie. wydaną nakładem wydawnictwa Mamania (którego, nie ukrywam, jestem wielka fanką). Jest to książka jedna z wielu (pewnie o tych pozostałych też kiedyś Wam wspomnę), ale w moim odczuciu idealna na początek dla wszystkich, którzy otwarcie i odważnie chcą wkroczyć na drogę rodzicielstwa i stać się najlepszym rodzicem na świecie, w najszczęśliwszej rodzinie na świecie (no i proszę… jest nasze „naj…”).

Mocno mnie przytul


Ale do rzeczy… Co takiego jest w tej książce, że jest dobra „na początek”? Właściwie już sam tytuł mógłby być odpowiedzią na to pytanie. Rodzina, w której brakuje czułości i przytulania, w której nie ma bliskiej relacji między jej członkami i nie ma mocnej więzi, nie jest rodziną. Nie oszukujmy się, życie pod jednym dachem dwóch (trzech, czterech…) osób, nawet prawnie ze sobą związanych umową (jakąkolwiek, może być małżeńską), to jeszcze nie rodzina, tylko „współlokatorstwo” (matko, ale wyraz!). Zatem Mocno mnie przytul to nie jest książka o wychowaniu dzieci, lecz o tym, jak być rodziną. Autor, w charakterystyczny dla siebie, bardzo zabawny sposób, mówi o dzieciach z perspektywy… dzieci. Przedstawia proste, a zarazem bardzo przekonywujące (na podwalinach psychologii rozwojowej i ewolucyjnej, czyli krótko mówiąc naukowych) wyjaśnienia dlaczego dzieci nie chcą zostawać same, wiecznie chcą na rączki, nie zasypiają samodzielnie, wciąż domagają się naszej uwagi itp. Z całą stanowczością, ale jednocześnie z dużą dozą humoru i szacunku, rozprawia się z wieloma teoriami wychowawczymi, które przynoszą więcej szkody niż pożytku. Wyjaśnia dlaczego system kar i nagród nie działa, dlaczego klaps jest zawsze złem i pokazem słabości dorosłego lub kiedy i jak odpieluchować malucha. 

Jednak nie ma co się łudzić, ta książka to nie jest typowy poradnik! Nie znajdziesz w niej zatem, Drogi Czytelniku, zbioru przepisów co zrobić, gdy dziecko nie chce samo zasypiać lub wpada w „kompletnie nieuzasadnioną” histerię w centrum handlowym. Bardziej nazwałabym ją przewodnikiem, który prowadzi nas dorosłych po meandrach dziecięcych zachowań, dając możliwość samodzielnego odkrywania codzienności z perspektywy dziecka, niezależnie czy ma ono 9 miesięcy czy 9 lat. Obserwacja i empatia są najlepszymi sposobami na stworzenie trwałej i mocnej więzi w rodzinie i właśnie o tym pisze Carlos Gonzales.

Nomen omen, miałam okazję wysłuchać wykładu Pana Gonzalesa w trakcie zeszłorocznej Konferencji Bliskości w Warszawie (w tym roku też się wybieram!) i jestem pod wrażeniem jego profesjonalizmu, poczucia humoru i lekkości wypowiedzi. W swoich opiniach jest prawdziwym przyjacielem dzieci i ich rodziców, a to dodatkowy argument do sięgnięcia po jego książki.


A Wy macie jakiś ulubiony poradnik rodzicielski? Podzielcie się swoimi wrażeniami…