poniedziałek, 28 lipca 2014

Poczytaj mi Mamo, poczytaj mi Tato!

Właściwie to miałam się odrobinę zdrzemnąć, wykorzystując chwilkę, że Dziubdziub spędza upalne godziny południowe zatopiona w pięknym, spokojnym śnie, ale... oczywiście nic z tego. Tysiące myśli nie pozwalają mi się oddać w objęcia Morfeusza, więc szanowny Morfeusz będzie musiał poczekać ;) W zamian, zaparzyłam sobie pyszną kawkę zbożową (za wcześnie na drugą filiżankę naturalnej) i siadłam troszkę dla Was popisać...

Ci, którzy mnie choć troszkę znają, wiedzą, że mam fioła na punkcie książek i gdybym tylko miała więcej czasu, to pochłaniałabym je w ilościach hurtowych. Przy Dziubdziubie niestety czasu brak, ale i tak w tym wiecznym "niedoczasie" (wszyscy rodzice znają ten stan doskonale), znajduję chwilę, żeby zatopić się w lekturze. Ostatnio zrobiłam sobie małą przerwę w "dorosłej" literaturze i dorwałam się do literatury dla dzieci. To było nadzwyczajne przeżycie, bo poczułam się jakbym znów miała kilka lat i biegła z ulubioną książeczką w ręku do mamy wołając: "Poczytaj mi Mamo!!" Cudowne uczucie znów znaleźć w sobie i uwolnić to dziecko, które jest w środku. A to wszystko dzięki Dziubdziubowi! Ech, jaki ten świat byłby nudny bez niej :)

A oto, co przeczytałam:

Po pierwsze!
Chyba najbardziej znana książeczka wśród dzieci i ich rodziców (przynajmniej tych, którzy czytają dzieciom :) ), czyli sławny "Elmer" Davida McKee (wydawnictwo Papilon). Zabawna i wciągająca historyjka o słoniu Elmerze, słoniu w bardzo kolorową kratkę, słoniu, który niezmiernie wyróżnia się w swoim szaro-słoniowym stadzie. Mimo inności, Elmer jest lubiany przez swoich towarzyszy, choć początkowo sam nie bardzo akceptuje tą swoją inność. Doskonała opowiastka ucząca maluchy tolerancji, ale też wzmacniająca poczucie własnej wartości i pokazująca, że bycie innym to zaleta, a nie wada.



Po drugie!
Z cyklu "Świat Małej Księżniczki", książka "Chcę mieć przyjaciela!" Tony Ross, wydana nakładem wydawnictwa Egmont. Główna bohaterka, Mała Księżniczka, jest dziewczynką, która czuje, że nikt nie chce się z nią bawić i marzy o przyjacielu. W szkole okazuje się, że nie jest jedyna, a takich samotnych dzieci jest znacznie więcej. Jak można przewidzieć, samotne dzieci zaprzyjaźniają się ze sobą i... przestają być samotne. Kolejna mądra książeczka, która uczy, że przyjaźń można znaleźć w najbardziej niespodziewanych okolicznościach i wśród osób, o których początkowo nawet by się nie pomyślało.



Po trzecie!
Książeczka, która sprawiła, że śmiałam się w głos. "Mój tata jest olbrzymem", autorstwa Pawła Wakuły, wydana przez wydawnictwo Literatura. Od pierwszej strony widać świetne poczucie humoru autora i jego ogromny zmysł obserwacji relacji rodzic-dziecko. Książka jest zbiorem przygód Miśka i jego taty, napisanym zabawnym i lekkim językiem. W przezabawny sposób przedstawia relacje Miśka i jego taty, z perspektywy małego chłopca, dla którego tata jest najlepszy, najmądrzejszy, najfajniejszy... jest po prostu olbrzymem. I choć w rzeczywistości tacie do doskonałości brakuje bardzo, bardzo wiele, a co chłopiec bez trudu oczywiście zauważa, to i tak tata jest super. Świat dorosłych i rodzicielstwa widziany oczami dziecka. Jest to lektura nie tylko dla dzieci, ale też dla dorosłych, bo otwiera oczy na to, jak postrzegają nas nasze pociechy. Klimatu książeczce dodają fantastyczne rysunki stworzone przez Artura Gulewicza. Moim zdaniem jest to opowieść, którą powinno przeczytać każde dziecko, ale i każdy rodzic. Wszyscy znajdą w niej coś dla siebie - dzieci, ciekawe historie, zaś dorośli, nowe spojrzenie na swoje rodzicielstwo.



Po czwarte!
Książka, w której się zakochałam od pierwszej opowiastki. Być może dlatego, że i ja i Dziubdziub jesteśmy "leśnymi ludkami" i historie w niej zawarte są nam bardzo bliskie. Mowa o "Owocowych bajkach" Barbary Gawryluk (wydawnictwo Literatura). W "Owocowych bajkach" można spotkać wszystkie bajkowe, leśne stworzenia, czyli trolle, skrzaty i czarownicę. Można też odkryć magiczną moc darów lasu, czyli poziomek, malin, jagód i aromatycznych ziół, a troll Teofil i jego liczna rodzinka pokażą, co można z tych leśnych skarbów wyczarować. Ciekawe opowieści o życiu leśnych ludzi i ludzi z miasteczka Bruk, są pięknie zilustrowane przez Martę Kurczewską. Serdecznie polecam tą książeczkę, nie tylko tym, którzy lubią las i to, co daje nam natura.





To sobie poczytałam! I jestem z tego bardzo zadowolona, bo literatura dziecięca, to zupełnie inny świat, który każdy z nas może odkrywać na nowo. Naprawdę warto!!!

piątek, 25 lipca 2014

Motylkowe muffinki jaglano-borówkowe

Dziś na słodko! 
Jako, że zakupiłam dwa koszyki słodkich borówek, postanowiłam od razu coś z nich zrobić.

Czyż one nie wyglądają pysznie??
Wybór nie był trudny. Muffiny są ostatnio moją ulubioną formą ciasta, bo nie wymagają zbyt dużego nakładu czasu (co przy Dziubdziubie jest bardzo istotną kwestią) i energii, a efekt jest zawsze pyszny. Do tego prezentują się zawsze imponująco w kolorowych papilotkach lub, jak te dzisiejsze, w różanych foremkach. Krótko mówiąc - nadają się na wielkie przyjęcia.

Dzisiejsza wersja muffinek jest dość udanym (oj tam... mogę się przecież trochę pochwalić) eksperymentem kulinarnym. Nie ma co ukrywać, że jestem wielką fanką kaszy jaglanej. Jest zdrowa, smaczna i nadaje się zarówno do słodkości, jak i dań wytrawnych. Z resztą, myślę, że o jej zaletach nie muszę nikogo przekonywać. Ja robię z kaszy jaglanej niemal wszystko (dziś na przykład na plażowanie zabrałam ze sobą placki jaglane z rodzynkami), więc śmiało można mnie nazwać "jaglanoholiczką". No i jak na "jaglanoholiczkę" przystało, w muffinkach też wylądowała jaglanka.
Ja tu gadu-gadu, a miał być przepis... Zatem do dzieła!!

Motylkowe muffinki jaglano-borówkowe

Proporcje na 18 niedużych babeczek:

Składniki suche:
3/4 szklanki mąki kukurydzianej
3 łyżki amarantusa ekspandowanego
4 łyżki otrębów (u mnie gryczanych)
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżeczka sody
3 łyżki brązowego cukru (można dodać więcej, jeśli ktoś lubi słodkie)

Składniki mokre:
1,5 szklanki ugotowanej kaszy jaglanej
2 jajka
1 szklanka jogurtu naturalnego
1/3 szklanki oleju

1,5 szklanki borówek

Miseczka łakoci ;)
1. Składniki suche wymieszać. 

Składniki suche
2. Jajka, jogurt i olej rozkłócić ze sobą, dodać kaszę i dokładnie wymieszać.

Składniki mokre
3. Składniki suche i mokre oraz owoce wymieszać ze sobą tylko tyle, by się połączyły.

Gotowe ciasto...
4. Powstałą masą wypełnić papilotki lub foremki do muffinek (ciasto nie wyrasta bardzo wysoko, więc z powodzeniem można nakładać prawie "do pełna").

...wkładamy do foremek i do piekarnika.
5. Piec w 180*C przez około 30 min (do momentu, kiedy patyczek zanurzony w cieście, będzie suchy po wyjęciu, a wierzch ładnie zrumieniony).

Jeszcze gorące...
A później nie pozostaje już nic innego, jak zatopić zęby w puszystym cieście i delektować się delikatną słodyczą.

Połowa zniknęła jeszcze na ciepło :)

 Smacznego!!

środa, 23 lipca 2014

No to pogadajmy... z dzieckiem.

Nie ukrywam, że gdy dostałam tą lekturę na spotkaniu Olsztyńskich Blogerek, poczułam lekkie rozczarowanie (dlaczego nie "Przyjaciele żyrafy. Bajki o empatii") i podeszłam do niej, jak do jeża i to takiego z baaardzo długimi kolcami. Być może dlatego, że nie przepadam za poradnikami typu "instrukcja obsługi dziecka", a na słowo "coaching" dostaję alergii (nie wnikajcie dlaczego...). Niemniej muszę przyznać, że książka "Dogadać się z dzieckiem" autorstwa Joanny Berendt i Magdaleny Sendor, wydana nakładem wydawnictwa Co Ja Na To, pozytywnie mnie zaskoczyła.


Obie autorki są trenerami rozwoju osobistego, mediatorkami i, co najważniejsze, mamami. W sposób jasny i przejrzysty przeprowadzają czytelnika przez tajniki rozmowy z dzieckiem w myśl metody "Porozumienie bez przemocy". Zwracają uwagę na ważne aspekty kontaktu ze sobą i drugim człowiekiem, czyli wartości, potrzeby i uczucia, a wszystko to "nafaszerowane" dużą dawką empatii. Nie jest to zwykły poradnik, lecz zbiór przemyśleń, doświadczeń i, co bardzo istotne, ćwiczeń, które pokazują, jak rozmawiać, by być wysłuchanym i zrozumianym. Myślę, że ten, kto rzetelnie przebrnie przez proponowane w książce ćwiczenia, zyska sporą wiedzę na temat "Porozumienia bez przemocy". Ciekawy wykład o uczuciach, emocjach, potrzebach, współpracy, konsekwencjach nagród i kar w wychowaniu, poparty jest wieloma przykładami i scenkami rozmów "z życia wziętych". Niestety w moim odczuciu, przykładowe rozmowy rodzic-dziecko, brzmią bardzo "podręcznikowo" i sztucznie. Być może dlatego, że osobiście nie jestem w stanie trzymać się tego "podręcznikowego" języka "Porozumienia bez przemocy", a wychowanie w tym duchu, jest dla mnie bardziej działaniem intuicyjnym, niż książkowym. Proponowany sposób rozmowy zabija u mnie wszelką spontaniczność (i nie chodzi mi o działanie pod wpływem emocji). Przecież metoda ta, to komunikowanie drugiej osobie swoich potrzeb i uczuć, respektując jej potrzeby i uczucia, bez oceniania ich, a do tego nie jest potrzebny sztucznie stworzony język. Ważne natomiast dla mnie było zwrócenie uwagi, przez autorki, na to, by w sytuacjach stresowych czy konfliktowych, zatrzymać się, pooddychać i dopiero zacząć mówić i działać.
Moim zdaniem, jest to obowiązkowa lektura dla wszystkich, którym bliska jest idea "Rodzicielstwa bliskości" i chcą kształtować młodego człowieka w oparciu o metodę "Porozumienia bez przemocy".
A tak naprawdę to trzeba przede wszystkim pamiętać, że jesteśmy tylko przewodnikami po życiu dla naszych dzieci, a to one są dla nas najlepszymi Nauczycielami i wszyscy "nauczyciele" co-się-zowią, mogliby się od nich wiele nauczyć, by stać się Nauczycielami.

Wszystkim Mamom i Tatom życzę empatii i pokory, a ich Dzieciakom - wytrwałości i cierpliwości w Nauczycielstwie...

sobota, 19 lipca 2014

Śniadanie na trawie...

Czyż nie przyjemnie jest zjeść śniadanie (drugie śniadanie czy też lunch...) na łonie natury i jeszcze w dobrym towarzystwie? Dziś takie śniadanie na trawie można było zjeść w towarzystwie... hmmm... setek osób w Parku Centralnym.

Tłumy w Parku Centralnym
Z okazji oficjalnego otwarcia nowopowstałego parku, odbyła się też oddolna, obywatelska akcja śniadania na trawie. Było wesoło, smacznie i bardzo ciekawie. Setki ludzi rozłożyło się z kocykami pod drzewami, szukając odrobiny schronienia przed upalnym słońcem (bo pogoda dopisała po stokroć) i delektowało się przyniesionymi pysznościami. My też mieliśmy pełen koszyk (a właściwie torbę) łakoci: jajka na twardo z solą, kalafior z otrębami, kawka i babeczki marchewkowo-jabłkowe i jeszcze parę innych rzeczy.

Nasz piknikowy kocyk
Wcinaliśmy rozmawiając z kocykowymi sąsiadami. A mieliśmy nie lada sąsiada, bo ulokowaliśmy się obok mojego profesora ze studiów - Profesora "Chruścika", czyli Stanisława Czachorowskiego. Myślę, że nie będzie miał mi za złe wymienienie Go z imienia i nazwiska, bo jest najbardziej pozytywnie zakręconą osobą jaką znam i od zawsze zaraża tym stanem.

I kocykowi sąsiedzi...
Dostałam nawet od Niego piękną, samodzielnie malowaną butelkę z motylkiem i kwiatkiem. Motylek jest pięknie żółty i pewnie Profesor doskonale zna jego nazwę gatunkową ;) Próbowałam też pysznego napoju z pietruszki, mięty, gruszki i... jeszcze kilku składników, których nie zapamiętałam. W zamian poczęstowałam moje sąsiedzko-kocykowe towarzystwo babeczkami marchewkowymi.

Cudna butelka z motylkiem o pięknej nazwie, której nie znam...
Nie samym jedzeniem człowiek żyje, a piknik w Parku dowiódł, że pyszne jedzonko można połączyć z innymi atrakcjami. Można było posłuchać występów różnych artystów, stanąć do portretu znanego rysownika Profesora Geno Małkowskiego, namalować własny obrazek, pograć w szachy czy gry planszowe. Dla spragnionych chłodu i wody, fontanna stała otworem i można się w niej było moczyć do woli. Skrzętnie z tego korzystały głównie dzieci. Dorosłym chyba brakowało trochę odwagi do moczenia się w centrum miasta.

Chętnych do sportretowania była dłuuuga kolejka.
Dziecięce "obrazy śniadaniowe"
Kąpiel w fontannie
Wiele osób przyniosło swoje książki na wymianę, w ramach akcji bookcrossingowej. Był też Czytuś, który patronował pisaniu pierwszego olsztyńskiego kryminału (podobno zostanie opublikowany w najbliższym numerze Gazety Olsztyńskiej), a dla dzieciaków zorganizował czytanie i opowiadanie bajek.

Czytusiowa bajka o księżniczce i żabie
A to moja bookcrossingowa zdobycz...
Dziś Park Centralny naprawdę tętnił życiem i oby było tak już zawsze, bo to naprawdę idealne miejsce w centrum miasta, żeby trochę odpocząć i ponapawać się przyrodą, najlepiej w dobrym towarzystwie.

Śniadanie było pyszne, a czas spędzony w parku dał mnóstwo radości. Mam nadzieję, że to pierwsze, lecz nie ostatnie takie śniadanie na trawie...

wtorek, 15 lipca 2014

To już rok!!!

Kolejna ważna chwila w życiu za nami. Dziubdziub skończyła roczek! Jest już dużą, ciekawą świata dziewczynką. Po przedurodzinowych refleksjach, czas na urodzinowe wspomnienia. A działo się wiele!

Uśmiechnięta jubilatka
Przygotowania zaczęły się tydzień wcześniej: zaproszenia, dekoracje, menu... Ufff! Ależ było pracy! Pracy, która dawała mnóstwo frajdy i satysfakcji. Bo czyż praca dla kogoś, kogo się kocha nie jest czystą przyjemnością?

Zaproszenia - własny projekt i wykonanie
Mówią, że pierwsze urodziny dziecka, a właściwie przyjęcie z tej okazji, jest bardzo stresujące dla rodziców. Stresujące?? Ależ skąd! No dobra, chciałam, żeby wszystko było naj...: najpiękniejsze, najsmaczniejsze, najlepsze... Ale bynajmniej nie powodowało to stresu. Bardziej radość, że mogę to wszystko robić, że mam dla kogo. I choć Dziubdziub nie będzie pamiętała, to moje wspomnienia wystarczą dla nas obu.
A było rzeczywiście NAJ!
Cały pokój w balonach i motylkowych dekoracjach. Trzeba się było wcześniej nieźle nadmuchać - Tata miał nie lada wyzwanie z pięćdziesięcioma balonami. Ale miał małą, dzielną pomocnicę, która chętnie wiązała baloniki do kolorowej wstążki.

"Tato, daj, ja Ci pokażę, jak się powinno wiązać baloniki."
"Trzeba dokładnie zawiązać, żeby nie spadły!"
Motylkowe dekoracje
A tak wyglądał salon w pełnej urodzinowej krasie
Było mnóstwo gości i piękne prezenty, a zabawom z rodzeństwem ciotecznym nie było końca. Pogoda co prawda odrobinę pokrzyżowała plany i grill był przygotowywany w deszczu, ale to absolutnie nie popsuło dobrych nastrojów. Oczywiście najważniejszym punktem przyjęcia był toast wzniesiony koktajlem truskawkowo-bananowym z nutką mięty i zdmuchnięcie świeczki na pysznym, tęczowym torcie. Dziubdziub była tak zafascynowana płonącą świeczką, że trzeba było jej troszkę pomóc przy tym dmuchaniu.

Własnoręcznie wykonany torcik tęczowy
Marchewkowo-roczkowe mufinki
Inspirowane dziełem Hubisiowej Mamy "kieliszki" do "szampana"
Była też mała niespodzianka dla drugiego jubilata tego dnia. Ukochany Dziadek Dziubdziuba też dmuchał świeczki na swoim torcie urodzinowym, z pomocą oczywiście wnusi (dwie pieczenie przy jednym ogniu).

Torcik dla Dziubdziubowego Dziadka
Było pięknie, wesoło, kolorowo i bardzo rodzinnie. Maleńka jubilatka nazbierała tyle wrażeń, że później nie mogła zasnąć, bo któż by spał mając tak wielkie święto.

Moje kochane, roczne już Maleństwo. Świat stoi przed Tobą otworem. Czerp z niego wszystko, co najlepsze, ciesz się każdą chwilą, tak, jak czynisz to teraz i niech w Twoim serduszku zawsze będzie to szczęśliwe dziecko, jakim jesteś teraz. Oboje z Tatą bardzo Cię kochamy!

"To jak Mamo? Pomożesz mi zdmuchnąć tą świeczkę?"

czwartek, 10 lipca 2014

Przedurodzinowe refleksje

10 lipca 2014 roku, godzina 22:00

Rok temu o tej porze moje życie wyglądało zupełnie inaczej. Z ogromnym brzuchem, w którym przez ostatnie dziewięć miesięcy pomieszkiwała sobie Dziubdziub (jeszcze wtedy tak nie nazywana), wylegiwałam się na kanapie oglądając film. Nie przeczuwałam wtedy, że za kilka godzin poznam moje największe Szczęście.

Córeczko, pojawiłaś się w naszym życiu prawie rok temu i wywróciłaś je do góry nogami. Jesteś największą i najlepszą rewolucją, jaką przyszło mi przeżywać. Teraz jesteś ciągle roześmianą, pełną niespożytej energii dziewczynką. Uwielbiasz swoje kocurki. Z niebywałą pasją poznajesz świat i zachwycasz się zwykłymi rzeczami. Uczysz mnie jak żyć chwilą i czerpać z niej pełnymi garściami. Pokazujesz, że nawet w zwykłych rzeczach można się zafascynować. A Twój uśmiech rozjaśnia każdą, nawet najsmutniejszą i najczarniejszą chwilę. Ja Ci pokazuję świat, ale to Ty jesteś moim najlepszym Nauczycielem życia. Przy Tobie i z Tobą moje życie jest pełniejsze i piękne. Nie umiem już sobie wyobrazić życia bez Ciebie, Twojego uśmiechu i spojrzenia pełnego miłości. Kocham Cię mój Aniołku!


I pomyśleć, że jeszcze rok temu o tej porze leżałam na kanapie w wielkim brzuchem i oglądałam film...



środa, 9 lipca 2014

Czytajmy dzieciom!

O tym, jak ważne jest czytanie dzieciom, nawet tym najmłodszym, nie trzeba chyba nikogo przekonywać. A już na pewno nie trzeba przekonywać o tym uczestniczek spotkania Olsztyńskich Blogerek, które odbyło się 29 czerwca 2014 roku.

Pyszne ciasteczka upieczone przez organizatorki spotkania

Kiedy Ola, jedna z organizatorek, zaprosiła mnie na to spotkanie, nie byłam w stanie odmówić. Obok spotkania pod hasłem "Czytajmy dzieciom!" nie mogłam przecież przejść obojętnie. Sama często siedzę z nosem w książce i próbuję zarazić Dziubdziuba (na razie dość skutecznie) tą miłością do książek. Zatem spotkanie z dziewczynami, które "mają tak samo", było po prostu oczywiste. Nie wiedziałam czego się spodziewać po takim spotkaniu. I może to dobrze, bo na nic się nie nastawiałam, a dzięki temu czerpałam pełnymi garściami.

Spotkanie odbyło się w bardzo klimatycznym miejscu - pubie Cudne manowce i było bardzo... nieoficjalne, mimo bardzo oficjalnego programu, którego nomen omen nawet się nie trzymałyśmy.

Cudne Manowce

Na początek przedstawicielka firmy Soraya opowiedziała nam o nowościach kosmetycznych, dzięki którym będziemy wiecznie piękne i młode (to chyba nie podlega żadnej dyskusji, a kosmetyki mogą nam w tym co najwyżej odrobinkę pomóc).


Później Pani Jolanta Karwowska z Fundacji Festina Lente przedstawiła nam bardzo ciekawy portal czytelniczy dla dzieci iczytam.pl. Można tam znaleźć polską i zagraniczną klasykę literatury dziecięcej i oparte na niej gry i zabawy edukacyjne. Nie ulega wątpliwości, że jest to najlepszy, jaki można sobie wyobrazić, sposób wykorzystania internetu przez najmłodszych.

Pani Jolanta Karwowska

Testowanie portalu iczytam.pl

Kolejną atrakcją spotkania była rozmowa z naszą lokalną, olsztyńską pisarką Agnieszką Kacprzyk, która zaprezentowała nam swoją pierwszą książkę dla dzieci i opowiedziała o swoich perypetiach wydawniczych.

Agnieszka Kacprzyk...

...i jej książka

Gdy mamusie prowadziły niezmiernie poważne dyskusje o literaturze dziecięcej, pociechy nie miały czasu się nudzić. Atrakcje dla nich zapewniała animatorka z Happy Moments.

Tworzymy motylki

Na rozmowach o książkach dla dzieci i dla dorosłych, o życiu i śmierci i o tym jak o niej mówić z najmłodszymi, minęło pół niedzieli. I naprawdę nie był to czas stracony. Bawiłam się doskonale, dzięki grupie czternastu dziewczyn, dla których ważne jest to samo, co dla mnie, czyli dzieciaki i ich zdrowy, szczęśliwy rozwój. A że dzieciństwo bez bajek, baśni i opowiadań jest niepełne, to odkrywanie nowych przestrzeni literatury dziecięcej i wymiana poglądów na ten temat wśród mam jest ważną częścią wychowania.
Każda z nas wyszła ze spotkania z nowymi doświadczeniami, ale też z naręczem podarków od sponsorów. Nasze domowe biblioteczki powiększyły się o bardzo pokaźny zbiór książek dla nas i naszych pociech. A że nie samą literaturą człowiek żyje, w torbach znalazły się również zestawy kosmetyków, dzięki którym będziemy mogły zadbać również o nasze ciała.

Prezenty

Dziękuję Wam dziewczyny za wspaniałą, wspólną niedzielę i już teraz z niecierpliwością czekam na następną.

Szczególne podziękowania należą się Oli z Rodzinka z innego świata i Sylwii z Jej cały świat, bo tylko dzięki ich zaangażowaniu i determinacji mogłyśmy się spotkać w takiej formie. Napracowałyście się dziewczyny!

Ola i Sylwia

A oto uczestniczki Spotkania Olsztyńskich Blogerek "Czytajmy dzieciom!": 

Uczestniczki w komplecie

Partnerami i sponsorami naszego niedzielnego spotkania byli:  
Happy Moments, Cudne Manowce, Soraya, Eveline Cosmetics, Carmex, Wydawnictwo Nasza Księgarnia, Wydawnictwo Ovo, Wydawnictwo Literatura, Wydawnictwo Znak Emotikon, Wydawnictwo Muza, Wydawnictwo CoJaNaTo, Wydawnictwo Egmont, Papilon, Zakamarki, Wydawnictwo Ene Due Rabe, Fundacja Festina Lente, iczytam.pl, Meaada Hand Made, Kolorowanka

Autorkami zdjęć są Asia, Ola i Sylwia.