wtorek, 26 maja 2015

Jestem, bo jesteś...

"Matka byłaby zdolna wymyślić szczęście, aby dać je swoim dzieciom." Madeleine Derber


Nie wiem, co czułaś, gdy dowiedziałaś się, że już jestem. Jak to było, gdy nosiłaś mnie przez 9 miesięcy pod sercem, czułaś moje kopniaki pod żebrami i wymiotowałaś do samego porodu (tak opowiadasz...). Nie wiem, co czułaś, gdy się rodziłam. Z Twoich opowieści wynika, że przyszłam na świat szybko i... na pewno nie bezboleśnie (no w to, to nie uwierzę!). Nie wiem, co czułaś, gdy tuliłaś mnie w ramionach i uspokajałaś, gdy miałam kolki albo płakałam z innego powodu. A podobno byłam mocno jęczącym i wiecznie rozwrzeszczanym maluchem. Nie wiem, co czułaś, bo... to czułaś tylko Ty i nikt inny. I nawet jeśli o tym opowiadasz, to nie da się tych uczuć przekazać słowami. A nawet jeśli się da, to... nie da się ich zrozumieć.

Pamiętam jednak, jak siadałaś wieczorami na moim łóżku i śpiewałaś mi i mojemu bratu na dobranoc. Nie kołysanki, lecz piosenki żołnierskie (dzięki temu nauczyłam się patriotyzmu). I nie miała znaczenia jakość wykonania, lecz samo wykonanie. Pamiętam, jak sama nie mając co na siebie włożyć, kupowałaś mi buty lub przydużą kurtkę (żebym mogła ją dłużej ponosić). Powtarzałaś tylko: "muszę sobie kupić buty", których nie kupowałaś, bo portfel okazywał się nie dość wypełniony i nosiłaś te stare, już dawno znoszone. Pamiętam, jak kupowałaś kilka cukierków czekoladowych i sama ich nawet nie ruszałaś, skrzętnie dzieląc je po równo między mnie i brata.

Pamiętam jeszcze wiele sytuacji, których wtedy nie rozumiałam albo które wtedy wydawały mi się oczywiste. Dziś, gdy mam Isię i sama jestem mamą, wszystko mi się rozjaśnia. Już teraz mogę sobie wyobrazić, co wtedy czułaś i potrafię zrozumieć dlaczego rezygnowałaś z tak wielu rzeczy dla mnie i dla moich braci. I to wszystko jest teraz... jeszcze bardziej oczywiste! Już teraz wiem, że to wszystko może pojąć tylko matka. I wiem, że nic nie jest ważniejsze od szczęścia własnego dziecka i że dla tego szczęścia mama jest gotowa poświęcić i oddać wszystko. Wiem, że cieszy się z każdego uśmiechu i sukcesu dziecka i na równi z nim (albo i mocniej) przeżywa jego łzy i porażki. I drży, by nie stała mu się krzywda, gotowa tę krzywdę przyjąć na siebie. I kocha... bezgranicznie i bezwarunkowo...

Wiedziałam o tym od zawsze, ale dziś to rozumiem...

Mamusiu, dziękuję! I kocham Cię nad życie!

1 komentarz:

  1. :) miłość Mamy to jedyna bezwarunkowa miłość na świecie

    OdpowiedzUsuń