Czym jest joga? Odpowiedź na to pytanie jest z jednej strony
bardzo prosta. Wystarczy zajrzeć do wikipedii, żeby znaleźć bardzo obszerną
informację. Z drugiej jednak strony, joga jest pojęciem na tyle szerokim, że w
jednym zdaniu trudno wyjaśnić czym jest. Nie jestem fachowcem w tej dziedzinie,
więc nawet nie będę próbowała przedstawiać oficjalnego wyjaśnienia pojęcia.
Mogę jedynie powiedzieć czym dla mnie jest joga. Niektórzy twierdzą, że to
religia. Nic podobnego! Joga jest drogą, filozofią, która pozwala łączyć świat
cielesny z duchowym, pozwala rozwijać się holistycznie, ale absolutnie nie jest
religią. Najlepszym przykładem jest katolicki ksiądz Joseph Pereira, który jest
jednocześnie nauczycielem jogi. Z powodzeniem łączy służbę Bogu i Kościołowi z
praktykowaniem jogi, a jego motto w praktyce jogi brzmi „Łaska realizuje się w
ciele”. Zatem joga to nie religia czy sekta. Joga otwiera, a nie zamyka.
Otwiera na świat, na ludzi, na życie i na siebie samego. Podstawowym „przykazaniem”
w filozofii jogi jest nie krzywdzenie innych, ale i siebie. Przez praktykę asan
(czyli pozycji jogi), pranajamę (ćwiczenia oddechowe) oraz medytację, można
rozwijać swoją wrażliwość na świat wewnętrzny i zewnętrzny. I tym właśnie dla
mnie jest joga. Rozwijaniem siebie… Dzięki niej lepiej się czuję w moim własnym
ciele, zarówno od strony fizycznej, jak i psychicznej czy duchowej.
No dobra, nie jestem taką joginką „z prawdziwego zdarzenia”,
bo nie praktykuję codziennie (wykręcam się zazwyczaj brakiem czasu, ale prawda
jest taka, że mi się nie zawsze chce), a regularność mojej praktyki ogranicza
się do cotygodniowych (ostatnio) zajęć grupowych z moją ukochaną nauczycielką
jogi, Moniką. Ale powiem Wam w sekrecie, że gdy zrobiłam sobie 3-miesięczną
przerwę w praktyce, to… czegoś mi brakowało… Moje gnaty nagle zaczęły
trzeszczeć, gdy rano wstawałam z łóżka, kręgosłup zaczynał boleć przy dłuższym
staniu, czy noszeniu Dziubdziuba (a ona już nie jest lekka… 12 kg, to już jest
całkiem spory ciężar do noszenia na rękach), a psychicznie zaczynało mnie „nosić”
(i lepiej tego nie ujmę, bo nie znam lepszego określenia). I dzięki temu wiem,
jak ważna jest dla mnie, nawet średnio regularna, praktyka. Joga daje mi coś
więcej niż dawkę ruchu (co przy moim temperamencie jest to oczywiście niezbędne).
Joga daje mi równowagę i pomaga z dystansem spojrzeć na siebie i na to, co się
dzieje w moim życiu. Daje mi też cudowne znajomości, bo jogini, to z reguły
ludzie otwarci, przyjaźni i bardzo sympatyczni, a przebywanie w ich
towarzystwie ubogaca i uprzyjemnia codzienność.
Okazało się, że joga jest dla mnie też świetnym sposobem
spędzania wolnego czasu. Obok nurkowania (mojej pierwszej i wielkiej miłości),
jest czymś, co daje mi wytchnienie od codzienności, możliwość zatrzymania się i
pobycia ze sobą. I między innymi dlatego majowy weekend spędziłam z rodzinką na
warsztatach jogi w Galinach, prowadzonych właśnie przez Monikę. I choć był to
wyjazd rodzinny, to z rodzinką spędziłam niewiele czasu. Przez sześć godzin
dziennie wykręcałam swoje ciało w każdą możliwą stronę na macie do jogi, a
reszta rodzinki zajmowała się sobą. Na szczęście miejsce, gdzie odbywał się
warsztat, czyli
Pałac i Folwark Galiny, jest bardzo przyjazne dzieciom. Dlatego
każdy z nas mógł znaleźć coś dla siebie. Ja w ciągu tych czterech dni znalazłam
czas tylko dla siebie (wieczorami, gdy mała spała, udało mi się nawet poczytać
i podziergać bransoletkę z koralików). Zaś Dziubdziub z Panem Tatą znaleźli
tysiące możliwości zabaw w specjalnie przygotowanym pokoju dla dzieciaków, w
stajni, na Farmie Zwierząt Miniaturowych i na placu zabaw. Dziubdziub była
wniebowzięta mogąc głaskać i przytulać konie, osiołki, kucyki czy kozy. I mimo,
że ona taka malutka, a konie taaakie duże, wcale nie czuła przed nimi strachu.
Wręcz przeciwnie, im bardziej skubały ją w głowę, tym więcej było frajdy.
Trzeba przyznać, że odwagi jej nie brakuje…
|
Folwark w pełnej krasie. |
A Wy jakie macie doświadczenia z jogą? A jeśli nie praktykujecie jogi, to czy uprawiacie jakieś inne formy ruchu? Lubicie aktywnie spędzać czas?
ale tam ślicznie!!! koniecznie się muszę kiedys wybrać ;-) nie mma odwagi wybrać się na jogę. a i w skupieniu nie potrafię wysiedzic nawet minutki ;-)
OdpowiedzUsuńDawno temu joga byla dla mnie bardzo ważna byla częścią mojego zycia. Dzisiaj nie mam na nią czasu a i moje cialo zapomnialo juz jak to jest jogowac
OdpowiedzUsuńOd trzech lat praktykuje vinyasa power yogę. Też życie przeszkadza, ale staram się zaliczyć 3x w tygodniu zajęcia. To moja miłość od pierwszego treningu. Miód na mięśnie i co najważniejsze głowę. To jak yoga koi emocje i stres jest nieporównywalne z niczym innym.
OdpowiedzUsuńz jogą jest tak - każdy wie co to, wszyscy myślą że to łatwizna a w rzeczywistości podejrzewam (bo sama nie próbowałam) że potrafi wskazać nam na naszym ciele mięśnie o których istnieniu nie mieliśmy pojęcia ;) może kiedyś się skuszę. A Galiny - cudnie tam! również polecam to miejsce.
OdpowiedzUsuń