środa, 4 marca 2015

Skrzydlata biblioteczka - oficjalne otwarcie!

Czytanie niemal od zawsze jest moją wielką pasją. No dobra, może nie od zawsze, bo szkoła kojarzy mi się głównie z czytaniem zalecanych lektur i to też nie wszystkich, bo niektóre mnie po prostu nie interesowały. Te zaś, które mnie wciągnęły, zostały przeze mnie niemalże połknięte... I tak mi zostało do tej pory. Książki, które mnie interesują pochłaniam w tempie odrzutowym. I właśnie z tego powodu pojawiła mi się w głowie myśl, żeby stworzyć blogowy cykl, w którym zaprezentuję aktualnie "zjedzone" książki. Nie, nie, nie łudźcie się, że będzie to cykl regularny, bo regularność, jak już zauważyliście, nie jest mocną stroną Motyla siedzącego na dłoni (motyl, jak to motyl, przylatuje i odlatuje kiedy chce...)


Zatem wszem i wobec oficjalnie otwieram "Skrzydlatą biblioteczkę" (choć de facto jest ona już otwarta od dawna, czego dowodem są te posty: http://zmotylemnadloni.blogspot.com/2014/06/wybraa-mnie.html
http://zmotylemnadloni.blogspot.com/2014/07/no-to-pogadajmy-z-dzieckiem.html ).

"Co można zrobić, gdy nie chce się żyć ani nie chce się umrzeć? Można zmienić... WSZYSTKO"


Czy w ten sposób można kogokolwiek zachęcić do przeczytania książki? Nie wiem... Autorka sądzi, że tak. Mnie do przeczytania książki zatytułowanej "Bez wysiłku" Doroty Kościukiewicz-Markowskiej zachęciła koleżanka. Dałam się skusić i nie żałuję.
Blanka, główna bohaterka opowieści, w pewnym momencie stwierdziła, że jej życie nie ma sensu. Porzuciła stabilną, dobrze prosperującą firmę, rodzinę i wyruszyła w podróż do Mexico City. Celem podróży nie było jednak samo miasto - tak gwarne i inne od wszystkich miast w Polsce, lecz ona sama. W ciągu siedmiu lat spędzonych w zupełnie nowym dla niej środowisku zdołała nauczyć się języka, podjąć prace, o wykonywaniu których wcześniej nie miała pojęcia i spotkać ludzi, którzy zmienili jej spojrzenie na świat, życie i samą siebie. Czy rzeczywiście odnalazła to, czego szukała? Trzeba przeczytać, żeby się dowiedzieć.
W moim odczuciu, Blanka jest osobą poszukującą, czyli jest odzwierciedleniem większości z nas. Czyż nie marzymy o szczęściu, miłości, o tym, by rzeczy przychodziły nam łatwo, bez wysiłku? Ona wybrała drogę radykalną. W ciągu chwili zmieniła swoje dotychczasowe życie o 180 stopni. Prawdopodobnie było jej to potrzebne. Jednak, żeby znaleźć siebie wcale nie trzeba uciekać na koniec świata od tego, co jest tu. Wystarczy nauczyć się żyć chwilą i cieszyć się nią.  Życie pełnią życia daje szczęście, ale niekoniecznie musi to być życie w jakimś egzotycznym kraju, z dala od bliskich, w wirze mnóstwa wyzwań. Może to pozwala się zdystansować, ale czy rzeczywiście potrzebne są aż tak radykalne środki? Dla mnie taki wyjazd to ucieczka, choć rzeczywiście wymaga wielkiej odwagi i determinacji. Ucieczka przed tym, co jest częścią mojego życia. Jeśli żyję tu i teraz, potrafię cieszyć się z tego, co mam i potrafię zmieniać to, co mnie nie cieszy, nie potrzebuję uciekać do Mexico City czy gdziekolwiek indziej, by być szczęśliwa. Mimo, że nie podzielam euforii bohaterki książki, związanej z wyprawą w nieznane, uważam, że każdy ma prawo kształtować siebie i swoje życie w sposób, jaki uważa za słuszny i wygodny. Niektórym potrzebne są radykalne przewroty, by znaleźć to, czego naprawdę szukają. Inni znajdują to w codzienności. Bo szczęście jest jak motyl - jeśli będziesz go gonić, ucieknie, ale jeśli usiądziesz cicho i spokojnie, w końcu przysiądzie Ci na dłoni... Niezależnie jednak od poglądów na temat sposobów szukania szczęścia i siebie, bez wysilania się, serdecznie polecam przeczytanie opowieści "Bez wysiłku".

A Wy czy bylibyście w stanie rzucić wszystko i wszystkich, by znaleźć szczęście?

Dane techniczne książki:
Autor: Dorota Kościukiewicz-Markowska
Tytuł: Bez wysiłku
Wydawnictwo: Poligraf

2 komentarze:

  1. Podoba mi się ten cykl :D Nie znam tej pozycji jednak sama zapowiedź wskazuje na głębszy jej sens i przesłanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) Potrzebuję takich głosów, jak Twój, by mieć motywację do pisania (bo to znaczy, że nie robię tego wyłącznie dla siebie, a często takie myśli przechodzą mi przez głowę ;) ) A książka jest warta przeczytania, choć jak dla mnie autorka nie wspomniała o "drugim dnie" podjętych decyzji, czyli prawdziwych powodach przewrócenia świata do góry nogami :)

      Usuń