poniedziałek, 23 lutego 2015

Skorpena pod... lodem.


Lód miał około 25-30 cm

Lubicie lody? O co ja w ogóle pytam? Przecież to prawie pytanie retoryczne! Zatem zapytam inaczej: Lubicie lód? Eeee… konsternacja… I cóż odpowiedzieć na takie pytanie? Ja odpowiem bez wahania, że uwielbiam. Szczególnie wtedy, gdy pokrywa on grubą warstwą taflę jeziora. Tak grubą, że można na niego wejść bez obaw przed niekontrolowanym wpadnięciem do wody, które mogłoby się skończyć dramatycznie. Taki lód dla mnie i dla większości płetwonurków to obietnica niesamowitej przygody. Wystarczy tylko wyciąć w nim spory przerębel w kształcie trójkąta (wierzcie mi, że ten kształt jest bardzo ważny!), zanurzyć się w lodowato zimnej wodzie jeziora i podziwiać inny świat. Niektórych przeraża i odstrasza świadomość „lodowego dachu”  nad głową i temperatura wody, ale to właśnie one są warunkiem odmienności nurkowań podlodowych.

Pełne zanurzenie
Ten weekend minął właśnie pod znakiem nurkowania podlodowego. W sobotni poranek, AKP Skorpena zapakowała manatki (dużo, bardzo dużo manatków…) i wyruszyła nad jezioro Łęsk (popularnie zwanego Kulką) do bazy nurkowej Nemo. Tam przeżyliśmy świetną przygodę pod lodem. Kilku śmiałków zasmakowało nurkowania podlodowego po raz pierwszy w życiu i przeszło „morderczy” kurs, żeby otrzymać certyfikat uprawniający do schodzenia pod lód. Musieli nauczyć się, jak wycinać przerębel – kształt trójkąta znacznie ułatwia wyjście z wody na lód w pełnym sprzęcie, jak przygotowywać liny asekuracyjne, jak wkręcać śruby lodowe w lód po obu stronach jego tafli (Próbowaliście coś kiedyś wkręcać będąc zawieszonym w wodzie i mając nad głową śliski sufit, który nijak nie chce pozwolić na dziurawienie go? To naprawdę nie jest łatwe – wiem coś o tym…) i jak sobie radzić pod wodą będąc na smyczy, która jest jedynym sposobem komunikacji z osobą asekurującą z powierzchni. Taki kurs, to nie lada wyczyn, więc gratuluję wszystkim, którzy się go podjęli i ukończyli. Jednak dla większości z nas nurkowanie pod lodem było kolejnym doświadczeniem z „tych fajnych”.


Transport sprzętu nad przerębel wcale nie był łatwy
Wkręcam sobie...
Olinowany instruktor :)
Pierwsze podlodowe zanurzenie Ewy - pełne strachu...
No to wychodzimy. 
Wcale nie jestem waleniem!
Kolejni śmiałkowie szykują się pod wodę.
RAZEM!!
No dobra, musiałam im troszkę pomóc ;)
Samo jezioro Łęsk jest akwenem bardzo atrakcyjnym dla płetwonurków. Jest typowym jeziorem polodowcowym i, podobnie jak jezioro Hańcza (to najgłębsze w Polsce), ma bardzo charakterystyczne ukształtowanie dna. Jako jezioro rynnowe, tworzy pod wodą strome zbocza, a w niektórych miejscach, ścianki iłowe (jeśli się mylę, poprawcie mnie – nie jestem geologiem…) o bardzo ciekawej architekturze, dającej schronienie rybom. To właśnie przy takiej ściance odbyło się moje sobotnie nurkowanie. Razem z moim ulubionym Partnurem (w wolnym tłumaczeniu Partner nurkowy) podłączyliśmy się do liny mającej podobno długość 300 m – tak przynajmniej twierdzili jej właściciele, zanurzyliśmy się w zimną toń i odwiedziliśmy miejsce, które wcześniej widzieliśmy latem. Wyglądało identycznie jak zwykle, ale specyfika samego nurkowania sprawiła, że… było inaczej. 

Skute lodem jezioro Łęsk
Z moim Partnurem :)
Po nurkowaniach był wspólny obiad, a wieczorem ognisko z kiełbaskami, gitarą i śpiewami, moczenie się w gorącej balii ogrodowej i kąpiel w przeręblu (tym razem zrobionym tuż przy brzegu). Rano po śniadaniu, część z nas zdecydowała się na kolejne nurkowanie. Przyznam się bez bicia, że mnie tym razem dopadło lenistwo i zostałam na lodzie (nie w tym negatywnym znaczeniu…) asekurując i bawiąc się w fotografa.

Ciepło...
...zimno!
Ciepło...
...zimno!
To był bardzo intensywny, męczący, ale fantastyczny weekend, co w braci skorpenowej jest czymś absolutnie naturalnym. To kiedy kolejny wyjazd nurkowy???

6 komentarzy:

  1. Z podlodowym nuraniem u mnie na bakier ale bania była super :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fakt Ola! Było cieplutko i tłoczno ;-) Pod lodem było znacznie zimniej więc w Twojej pianeczce nie miałabyś aż takiej frajdy jak w bani :-)

      Usuń
  2. brzmi fajnie, wygląda fajnie - ale jakoś zdecydowanie wolę jak woda ma minimalnie 5 stopni i jest w okolicach maja :)

    Może kiedyś się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skuś się! Warto! :) A głębiej woda zimą ma około 4 stopni, czyli... tyle co latem ;)

      Usuń
  3. Szalona kobieta! Podziwiam i nie rozumiem jednocześnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to jest jak ma się jakąś pasję :) Robisz rzeczy niezrozumiałe dla innych ;)

      Usuń