poniedziałek, 13 kwietnia 2015

21 miesięcy...



No i 21 miesięcy za nami… Kiedy to minęło? Hmmm… Głupie pytanie. Minęło przez… ostatnie 21 miesięcy. Ni mniej ni więcej, tylko dokładnie tyle. Przyznam, że trochę wkurza mnie to narzekanie na upływający czas. Bo jeśli chwytasz dzień i nim żyjesz, jeśli cieszysz się teraźniejszością i korzystasz z każdej chwili, to czas mija dokładnie w takim tempie, jak powinien.

Ach te loczki aniołka...
Dwadzieścia jeden miesięcy Dziubdziuba to kolejne nowe umiejętności, jak wchodzenie po schodach. Jeszcze bardzo niepewnie, ale już zaczyna sobie radzić z pokonywaniem kolejnych stopni, trzymana tylko za jedną rączkę. Oczywiście wymaga to ogromnego skupienia, bo przy każdym „Mama, pacz!” (czyt. Mama, patrz!), utrzymanie równowagi staje się wyczynem równoznacznym z wejściem na Mount Everest. Kolejna umiejętność to… liczenie. Jeden, wa, czi, teji, pieć, osim! Może nie jest to jeszcze matematyka wyższa, ale zadatki matematycznego geniuszu już widać…

Nową pasją Dziubdziuba stały się ostatnio wszelkiego rodzaju klocki: drewniane, plastikowe, duże małe… Z ogromnym zaangażowanie układa wieże. I nie ma znaczenia, że architektonicznie wykazują zero stabilizacji. Zasada w budownictwie klockowym jest jedna - im wyższa wieża, tym lepsza. Oczywiście na liście „zajmowaczy” czasu nadal niepodzielnie królują książki. Teraz na topie jest krótkie opowiadanie „Jej Wysokość Zosia” (na podstawie jednej ze znanych i lubianych bajek Disneya), w którym najciekawszą postacią wcale nie jest główna bohaterka, tylko Cedryk (nadworny czarodziej) próbujący podstępnie wykraść od Zosi jej zaczarowany amulet. Wiem, wiem… Mało edukacyjna książeczka, ale nie popadajmy w paranoję, nie wszystkie zabawki muszą edukować. One mają przede wszystkim bawić (a zabawa to już nauka).

Dziubdziub uwielbia towarzystwo i do zabawy ciągnie każdego, kogo aktualnie ma pod ręką. Przy czym, w moim odczuciu, to wcale nie jest męczące. Dla mnie zabawa z nią jest naprawdę dobrą rozrywką. No może wyłączając chwile, kiedy jedyne o czym marzę to poduszka, na której spoczywa moja głowa… Towarzystwo jest jej potrzebne i do podziwiania jej wyczynów i do pomocy w trudniejszych zabawach lub też do słuchania jej opowieści. Cóż… gadanie jej nie przeszło i obawiam się, że nie przejdzie. Zastanawiam się tylko po kim ona to ma. Jedyna odpowiedź jaka mi się nasuwa, to po wujku Łukaszu, który zaczął mówić gdzieś koło drugiego roku życia i… tak mu zostało. W końcu podobno dzieci upodabniają się do swoich Chrzestnych.

Generalnie co tu dużo mówić…. Mam idealne Dziecię J Wciąż uśmiechnięte, ciekawe świata, pomysłowe… (to mówię ja – dumna matka)

Dziubdziubie jesteś największym Szczęściem jakie mnie w życiu spotkało. I ja i Tatuś bardzo Cię kochamy! Z każdym dniem, miesiącem coraz bardziej…


Słownik polsko-Dziubdziubowy (nie do końca oddaje brzmienie słów):
aulet – amulet
Cieik – Cedryk
jonik – makaronik
abko – jabłko
cieka – ucieka (najczęściej kotek, którego właśnie usilnie próbuje zagłaskać)
totek – kotek (ciekawe dlaczego, bo koń to koń, przez „k”, a nie przez „t”)
I jeszcze kilka słów, których nie jestem w stanie zapisać nawet fonetycznie, a które brzmią przekomicznie…
 
A gdybyście mieli pisać taki słownik języka swojego dziecka, to które słowo znalazłoby się na pierwszym miejscu (bo przecież to nie jest słownik w układzie alfabetycznym?

Z nową ulubioną zabawką.
Wspinamy się?
Ale gąszcz...
Pora na przekąskę. KARTOFELKI!!

4 komentarze:

  1. Zdobyłaś mnie tym słownikiem polsko- Dziubdziubowym :) U Was 21 a u nas 11 miesięcy, tak więc w naszym słowniku jak narazie króluje mama, papa, baba i buw :))) pozdrawiamy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się pomysł spodobał :) Mnie do zapisywania tego jak moje dziecię mówi, przekonała moja bratowa, która zapisywała takie wyrazy, gdy jej córka uczyła się mówić. Teraz Ania ma 11 lat i razem się śmieją z tego słownika. Myślę, że warto takie rzeczy zapamiętywać/zapisywać (bo pamięć ulotna). Później może być z tego niezła zabawa. Pozdrawiam cieplutko!

      Usuń
  2. Loczki cudne!
    Sama nie mogę się doczekać aż Oli zacznie mówić i my będziemy mogli tworzyć takie słowniczki. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Loczki jak u aniołka, choć czasem różki przekrzywiają jej aureolkę (na szczęście bardzo rzadko ;) ). Jak tylko będziesz miała taki słowniczek, to się podziel - to naprawdę fantastyczna pamiątka, a przy okazji mnóstwo śmiechu :)

      Usuń