Był czas w naszym rodzinnym życiu, że poranne wyjście do pracy było niemalże traumatycznym przeżyciem – płacz, krokodyle łzy i histeria doprowadzająca wszystkich do rozpaczy i białej gorączki. I tak było codziennie. Samo wspomnienie o tym, że mama/tata musi iść do pracy, kończyło się co najmniej półgodzinnym krzykiem i walką. Dziubdziuba zalewały emocje, z którymi nie mogła sobie poradzić i wyrzucała je z siebie w sposób całkowicie niekontrolowany. Co tu dużo mówić… dziecięca histeria i tyle… Przejdzie z czasem.
To prawda! Przejdzie… wierzcie mi… I właściwie na tym
mogłabym skońćzyć ten post. Jednak z doświadczenia wiem, że rady typu „uzbrój
się w cierpliwość”, „to niedługo minie” są psu na budę, gdy zmagasz się z tym
tematem codziennie i masz ochotę „wyjść z siebie i stanąć obok”.
Zatem jak sobie poradzić z atakami histerii u dziecka? To
jedno z trudniejszych pytań rodzica. Pytanie, na które właściwie każdy rodzic
sam musi sobie odpowiedzieć. Radzenie sobie w takich sytuacjach, to
wypracowanie własnej metody, która będzie odpowiadać Tobie, Twojemu dziecku i
Twojej rodzinie. Ale może zacznijmy od tego, skąd się bierze histeria u małego
dziecka.
Wiedz, że to normalne. Powtarzam – NOR-MAL-NE! Mówi się,
że dziecko przychodzi na świat, jako czysta kartka. Ta czysta kartka odnosi się
również do odczuwania emocji, reagowania na nie i radzenia sobie z nimi.
Przecież nawet Ty sam, będąc już osobą dorosłą i w pełni dojrzałą, nie zawsze
potrafisz poradzić sobie z własnymi emocjami. A co dopiero Twoje dziecko, które
odczuwa je dopiero od 2/3/4 lat! Poznawanie świata to również poznawanie samego
siebie i tego, co czujemy. I właśnie to robi Twoje dziecko – poznaje własne
emocje i swoje reakcje na nie. Szkopuł w tym, że odczuwa je znacznie silniej
niż dorosły, bo są dla niego nowością. I bladego pojęcia nie ma o tym, co się
dzieje z jego ciałem i w jego głowie i sercu oraz co z tym fantem zrobić. Skoro
nie wie, co zrobić, robi to, co potrafi, czyli komunikuje Ci „mamo/tato coś się
ze mną dzieje, a ja nie wiem co!” Życie z dzieckiem byłoby cudownie proste,
gdybyśmy mogli usłyszeć słowa tego typu. Ale oczywiście dziecko nie powie o
tym, co czuje słowami (bo zwyczajnie nie potrafi ubrać tego w słowa), lecz
pokaże mową ciała i płaczem. A im większy zalew emocji, tym gwałtowniejsza
reakcja, prowadząca do histerii.
Pierwsze, co musisz zatem zrobić (żeby nie
zwariować), to uświadomić sobie, że z Twoim dzieckiem jest wszystko w porządku
i że ataki histerii występujące w pewnym wieku, wbrew pozorom świadczą o tym,
że rozwija się ono całkiem prawidłowo. Wiem, że to cholernie (wybaczcie słowo,
ale tylko ono oddaje sedno sprawy) trudne do przyjęcia. Szczególnie wtedy, gdy
Twoja cierpliwość i siły są na skraju wyczerpania, bo „ten bachor drze się już
od godziny”. Jeśli jednak nie jest to krzyk patologiczny, związany ze zmianami
neurologicznymi lub psychicznymi, możesz być pewna, że to przejdzie z czasem
(niestety różnie długim…). Potrzebne są więc ogromne pokłady cierpliwości,
które musisz wygrzebać gdzieś z najgłębszych swoich zasobów. U nas napady
histerii trwały ponad 3 miesiące. I mimo, że doskonale zdawałam sobie sprawę z
ich przyczyny (okresy lęku separacyjnego dzieci przechodzą z różnym
natężeniem), to moja cierpliwość została wystawiona na poważną próbę. Nie
ukrywam, że nie jestem ostoją spokoju, więc zdarzało mi się, że moja
frustracja, zmęczenie i bezsilność względem sytuacji brały górę i wybuchałam.
Ale niestety moje wybuchy i brak stabilności emocjonalnej powodowało tylko
pogłębianie się ataków histerii Dziubdziuba. Zaczęłam szukać rozwiązania
sytuacji, czytałam, pytałam, aż w końcu udało mi się wypracować zestaw metod, które
początkowo łagodziły te napady, a z czasem im zapobiegały. Tym, co pomogło nam
przetrwać te trudne chwile podzielę się następnym razem, z nadzieją, że pomogę
jakiemuś zdesperowanemu dziecku i jego rodzicowi dojść do ładu z zalewem
emocji.
Do zobaczenia zatem
Agnieszka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz