zdj. Monika eS Photography |
"No ręki i nogi mi opadli i brzdękli o podłogie." Jakiś czas temu dowiedziałam się, że moja dwulatka pyskuje! DWULATKA PYSKUJE!!! Przecież słowa "dwulatka" i "pyskuje" nawet nie pasują, żeby użyć je w jednym zdaniu. A jednak...
Jako matka, oczywiście pierwsze, co poczułam, gdy to usłyszałam, to złość. I nie tylko dlatego, że chodziło o MOJE dziecko (choć to też), ale dlatego, że taki maluch już został zaszufladkowany i to do szuflady z bardzo negatywną etykietką. Naturalną reakcją była też obrona przed jawnym atakiem na osobę zupełnie nie mogącą się bronić - obudziła się we mnie lwica broniąca młodych. Nie, nie... Nie rzuciłam się "oszczercy" do gardła... Po prostu z całym spokojem, na jaki było mnie stać w tamtym momencie, odparłam, że nie zauważyłam, by moja córka pyskowała. Dopiero później przyszła refleksja, skąd mógł się wziąć taki pogląd na temat tak małego dziecka. Zaczęłam więc rozmyślać, analizować i szukać wytłumaczenia...
Czym jest pyskowanie? Według słownika PWN pyskować to odpowiadać komuś zuchwale i arogancko, zaś według Słownika Języka Polskiego - to odzywać się do kogoś lekceważąco, bezczelnie. Czy zatem dziecko w wieku dwóch lat jest w stanie pyskować? Odpowiedź jest prosta i krótka: NIE! Dziecko w tym wieku mówi to, co myśli... dosłownie... bez dwuznaczności, podtekstów, insynuacji i udawania... Nie jest w stanie nacechować swoich wypowiedzi arogancją i lekceważeniem, ponieważ ten sposób podejścia do drugiego człowieka jest mu zwyczajnie obcy. Mowa jest dla niego tylko (lub "aż") sposobem wyrażania swoich myśli, emocji i potrzeb. Jest to sposób dość nieudolny, ze względu na ograniczony zasób słownictwa i wiele błędów fonetycznych, jednak jedyny do wyrażenia siebie i stale rosnącej w tym wieku niezależności. Poza tym, dwulatek, z założenia (rozwojowego), jest nastawiony pozytywnie do otaczającej go rzeczywistości, którą eksploruje z entuzjazmem prawdziwego badacza. Pozytywnie jest też nastawiony do opiekunów (nawet w sytuacjach, gdy ci nie potrafią lub nie chcą zaspokoić jego podstawowych potrzeb). Nie ma zatem możliwości, żeby taki maluch odzywał się w sposób arogancki i bezczelny.
Skąd więc wzięła się opinia o tym, że moja dwulatka pyskuje? Muszę szczerze odpowiedzieć, że NIE WIEM i mogę tylko snuć domysły i przypuszczenia. Myślę, że może to wynikać z nie-sławnego buntu dwulatka, który w opinii mojej i wielu psychologów rozwojowych, nie istnieje (o tym więcej wypowiem się w osobnym poście). Dziecko dwuletnie odkrywa siebie, jako niezależną jednostkę, co jest dla niego obcą, zupełnie nową sytuacją. Ta nowość jest fascynująca, ale jednocześnie mocno frustrująca, bo nagle musi sobie radzić sam ze sobą i ze swoimi emocjami. Jawnie i (niestety) dość dobitnie zaczyna pokazywać swoją niezależność, zarówno słowami, jak i czynami. I nagle z potulnego, grzecznego (nie lubię tego określenia, bo czymże jest bycie grzecznym, jeśli nie spełnianiem tylko oczekiwań innych) dziecka, staje się małym człowiekiem, który wyraża swoje zdanie, często odmienne od zdania osoby dorosłej. Nie robi tego złośliwie, bo nie wie co to jest złośliwość. Jednak dla dorosłego, dla którego dziecko "powinno być grzeczne", to ciągłe NIE z jego ust, może być odbierane jako "robienie na złość" lub pyskowanie. Nie jest to oczywiście zgodne z prawdą, za to jest mocno niesprawiedliwe. Świadczy bowiem jedynie o ocenianiu dziecka "swoją miarą". Skoro nie spełnia oczekiwań dorosłego lub, co gorsza, ma własne zdanie, znaczy, że lekceważy i jest niegrzeczne. Jest to pokłosie dawnego stylu wychowywania, opartego na stwierdzeniu, że "dzieci i ryby głosu nie mają", a tzw. grzeczne dziecko bawiło się wtedy cicho w swoim pokoju, nie przeszkadzając dorosłym i spełniało wszystkie ich polecenia i oczekiwania.
W moim odczuciu jest to podejście, które absolutnie nie uwzględnia naturalnych etapów rozwojowych dziecka, a niestety pokutuje w naszym społeczeństwie, szczególnie w starszym pokoleniu. Nic więc dziwnego, że pierwszym uczuciem, jakie pojawiło się we mnie na wieść, że Dziubdziub pyskuje, była złość. Ponieważ MOJE dziecko ani żadne inne dziecko w tym wieku NIE PYSKUJE! Każdy ma prawo do wyrażania własnego zdania, nawet taki mały człowiek! A rolą nas, dorosłych, jest pokazać mu właściwą drogę i wspierać w poznawaniu siebie, a nie szufladkować i oceniać. Do pyskowania jeszcze taki dwulatek dorośnie... niech no tylko wejdzie w okres dojrzewania... A i wtedy naszą rolą jest wsparcie i rozmowa, zamiast sprawowania totalitarnej władzy rodzicielskiej.
skoro teraz pyskuje to ciekawe co usłyszysz jak będzie miała 4 albo 6....juz nie wspomnę o -naście lat....
OdpowiedzUsuńHehehe... Dokładnie! Chyba już powinnam zacząć się bać ;)
OdpowiedzUsuńA to Ci nowina :) próbuje to sobie wyobrazić 😊
OdpowiedzUsuńŻyczę powodzenia ;) Moja wyobraźnia tak daleko nie sięga ;)
Usuń