środa, 24 czerwca 2015

Bo do psot trzeba dwojga!

No nie mogłam się oprzeć... Wiem, to żadna rewelacja, ani tym bardziej edukacja, ale... No czyż można się oprzeć rozkosznie nieznośnej Maszy? Tak! Tym razem Masza i Niedźwiedź. Wielka kolekcja bajek o przygodach Maszy i Niedźwiedzia. I nie, nie będzie to recenzja, bo tej pary chyba przedstawiać nie trzeba. Myślę, że każdy maluch już zna potulnego, spokojnego niedźwiedzia o imieniu Misza, który kiedyś występował w cyrku, a teraz mieszka samotnie w zaciszu lasu i niesforną, rozrabiającą, a przy tym rozbrajająco uroczą dziewczynkę, Maszę. A jeśli ktoś nie zna, to... radzę szybko nadrabiać zaległości i obejrzeć rosyjską serię bajek i poczytać książeczkę, choć pierwszy raz muszę stwierdzić, że wersja telewizyjna jest o niebo lepsza niż książka. Już czuję na głowie tą lawinę oburzenia: jak to? bajki?? w telewizji?? dla takiego małego dziecka??? A tak! Z całą stanowczością polecam i ja i Dziubdziub - obie śmiejemy się do rozpuku oglądając wyczyny Maszy i jej przyjaciela. Ta para jest jak ogień i woda. I co ciekawe, idealnie do siebie pasują, a ich przyjaźń można postawić za wzór (no to znalazłam maleńki aspekt edukacyjny...). Masza, jak przystało na kilkuletniego brzdąca, uczy się świata na swój, dziecięcy i bardzo ciekawski sposób, a Niedźwiedź, niemal jak rodzic, z anielską cierpliwością, znosi jej wyczyny, tłumaczy, strofuje i włącza się w niczym niepohamowaną zabawę. No nie da się ich nie kochać!


W książeczce można znaleźć pięć opowieści o przygodach dwójki głównych bohaterów. Każda z nich to karuzela niezwykłych, czasem nawet szalonych i troszeczkę niebezpiecznych, ale jakże zabawnych pomysłów Maszy, w które uparcie wciąga spokojnego Miszę. Energia Maszy potrafi "wykończyć" wszystkich - poczynając od Niedźwiedzia a na dwóch złych i wiecznie głodnych wilkach skończywszy. Nadążanie za nią to nie lada wyczyn. A to gotowanie kaszy dla pułku wojska, a to zabawa w szkołę z przebudową domu w ogromny statek, a to samotne szwendanie się po lesie z telefonem komórkowym w ręku, a to spalenie choinki świątecznej, a to... Tych "a to" można by mnożyć... Tylko po co? Wierzcie mi, że lepiej sięgnąć po książkę i oczywiście włączyć telewizję... Ci, którzy lubili w dzieciństwie serię Wilk i zając, na pewno, tak jak ja, pokochają Maszę i Niedźwiedzia. Typowo rosyjski humor, który każdy słowianin bez problemu zrozumie i ubawi się po pachy.


A żeby było więcej zabawy, wydawnictwo Egmont, wydało również serię Księga zabaw, w której można znaleźć łamigłówki, naklejki i kolorowanki, z Maszą i jej przyjacielem w roli głównej. Dzięki temu, oprócz oglądania i czytania, mały człowiek może rozwijać spostrzegawczość, logiczne myślenie i małą motorykę (czyli precyzyjne ruchy rączkami).


Dobra rozpisałam się, naćwierkałam, nachwaliłam, ale...obie z Isią uwielbiamy psoty Maszy. Na nią nie można się gniewać, nawet za najbardziej wymyślne pomysły (to znaczy na Maszę, ale i na Isię oczywiście).

A Wy znacie, lubicie Maszę i Niedźwiedzia?


Post w ramach projektu:

12 komentarzy:

  1. Nie znam tych postaci. Oli jest jeszcze za mały na takie bajki. Kompletnie go nie interesują. Wyglądają sympatycznie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poszukaj w internecie i sama obejrzyj :) Gwarantuję, że Ci się spodoba! To bajka nie tylko dla dzieci :)

      Usuń
  2. Masza u nas króluje:) Dziś zakupiłam książeczkę Masza I Niedźwiedź- konfiturki:) Dużo czytania i naklejki za 5,99 w kiosku :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Znam Miszę i Maszę, jeszcze w wersji rosyjskojęzycznej. Oglądałam z małżonkiem moim ot tak, dla rozweselenia się :D Tosia jeszcze za mała na uroki telewizji, ale my lubimy bardzo.
    Wydaje mi się też, że troszkę nie doceniasz tych historyjek, są bardzo edukacyjne, w końcu opowiadają o ciepłej przyjaźni, trochę też o tym, jak misio ojcuje małej Maszy. Dziewczynka jest niepokorna, ale wszystko robi z dobroci serca i nigdy nie ze złośliwości, ale jak to dziecku, nie zawsze jej wychodzi ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się, że pokazują bezinteresowną przyjaźń, ale... też uczą jak psocić ;) Choć to prawda, że nie ma w tym krztyny złośliwości (a to już rola rodzica, żeby wytłumaczyć, bo niestety dziecko bierze wszystko dosłownie, bo nie rozróżnia rzeczywistości od tego, co w kreskówce)

      Usuń
  4. Masza rządzi! generalnie oglądamy mało kreskówek, ale tę bajeczkę uwielbiamy :)
    a że od niedawna dosłownie wszędzie widzę te książeczki, pewnie w końcu trafia i na Jankową półeczkę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam książeczkę, choć naprawdę pierwszy raz muszę stwierdzić, że wersja telewizyjna jest o niebo lepsza :)

      Usuń
  5. świat oszalał na punkcie tej bajki, a my razem z nim :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Masza leżała u nas długo odłogiem, bo pogoda zbyt ładna, żeby siedzieć w domu, ale mam w domu dwójkę wielkich miłośników - oglądamy po rosyjsku, ale nic a nic im to nie przeszkadza :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W oryginale ta bajka jest najlepsza. Rosyjskie brzmienie Maszy rozbawia do łez :)

      Usuń