No nie mogłam się oprzeć... Wiem, to żadna rewelacja, ani tym bardziej edukacja, ale... No czyż można się oprzeć rozkosznie nieznośnej Maszy? Tak! Tym razem
Masza i Niedźwiedź. Wielka kolekcja bajek o przygodach Maszy i Niedźwiedzia. I nie, nie będzie to recenzja, bo tej pary chyba przedstawiać nie trzeba. Myślę, że każdy maluch już zna potulnego, spokojnego niedźwiedzia o imieniu Misza, który kiedyś występował w cyrku, a teraz mieszka samotnie w zaciszu lasu i niesforną, rozrabiającą, a przy tym rozbrajająco uroczą dziewczynkę, Maszę. A jeśli ktoś nie zna, to... radzę szybko nadrabiać zaległości i obejrzeć rosyjską serię bajek i poczytać książeczkę, choć pierwszy raz muszę stwierdzić, że wersja telewizyjna jest o niebo lepsza niż książka. Już czuję na głowie tą lawinę oburzenia: jak to? bajki?? w telewizji?? dla takiego małego dziecka??? A tak! Z całą stanowczością polecam i ja i Dziubdziub - obie śmiejemy się do rozpuku oglądając wyczyny Maszy i jej przyjaciela. Ta para jest jak ogień i woda. I co ciekawe, idealnie do siebie pasują, a ich przyjaźń można postawić za wzór (no to znalazłam maleńki aspekt edukacyjny...). Masza, jak przystało na kilkuletniego brzdąca, uczy się świata na swój, dziecięcy i bardzo ciekawski sposób, a Niedźwiedź, niemal jak rodzic, z anielską cierpliwością, znosi jej wyczyny, tłumaczy, strofuje i włącza się w niczym niepohamowaną zabawę. No nie da się ich nie kochać!
W książeczce można znaleźć pięć opowieści o przygodach dwójki głównych bohaterów. Każda z nich to karuzela niezwykłych, czasem nawet szalonych i troszeczkę niebezpiecznych, ale jakże zabawnych pomysłów Maszy, w które uparcie wciąga spokojnego Miszę. Energia Maszy potrafi "wykończyć" wszystkich - poczynając od Niedźwiedzia a na dwóch złych i wiecznie głodnych wilkach skończywszy. Nadążanie za nią to nie lada wyczyn. A to gotowanie kaszy dla pułku wojska, a to zabawa w szkołę z przebudową domu w ogromny statek, a to samotne szwendanie się po lesie z telefonem komórkowym w ręku, a to spalenie choinki świątecznej, a to... Tych "a to" można by mnożyć... Tylko po co? Wierzcie mi, że lepiej sięgnąć po książkę i oczywiście włączyć telewizję... Ci, którzy lubili w dzieciństwie serię
Wilk i zając, na pewno, tak jak ja, pokochają Maszę i Niedźwiedzia. Typowo rosyjski humor, który każdy słowianin bez problemu zrozumie i ubawi się po pachy.
A żeby było więcej zabawy, wydawnictwo Egmont, wydało również serię
Księga zabaw, w której można znaleźć łamigłówki, naklejki i kolorowanki, z Maszą i jej przyjacielem w roli głównej. Dzięki temu, oprócz oglądania i czytania, mały człowiek może rozwijać spostrzegawczość, logiczne myślenie i małą motorykę (czyli precyzyjne ruchy rączkami).
Dobra rozpisałam się, naćwierkałam, nachwaliłam, ale...obie z Isią uwielbiamy psoty Maszy. Na nią nie można się gniewać, nawet za najbardziej wymyślne pomysły (to znaczy na Maszę, ale i na Isię oczywiście).
A Wy znacie, lubicie Maszę i Niedźwiedzia?
Post w ramach projektu:
Nie znam tych postaci. Oli jest jeszcze za mały na takie bajki. Kompletnie go nie interesują. Wyglądają sympatycznie. :)
OdpowiedzUsuńPoszukaj w internecie i sama obejrzyj :) Gwarantuję, że Ci się spodoba! To bajka nie tylko dla dzieci :)
UsuńMasza u nas króluje:) Dziś zakupiłam książeczkę Masza I Niedźwiedź- konfiturki:) Dużo czytania i naklejki za 5,99 w kiosku :)
OdpowiedzUsuńŚwietna zabawa prawda? :)
UsuńZnam Miszę i Maszę, jeszcze w wersji rosyjskojęzycznej. Oglądałam z małżonkiem moim ot tak, dla rozweselenia się :D Tosia jeszcze za mała na uroki telewizji, ale my lubimy bardzo.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się też, że troszkę nie doceniasz tych historyjek, są bardzo edukacyjne, w końcu opowiadają o ciepłej przyjaźni, trochę też o tym, jak misio ojcuje małej Maszy. Dziewczynka jest niepokorna, ale wszystko robi z dobroci serca i nigdy nie ze złośliwości, ale jak to dziecku, nie zawsze jej wychodzi ;)
Zgadza się, że pokazują bezinteresowną przyjaźń, ale... też uczą jak psocić ;) Choć to prawda, że nie ma w tym krztyny złośliwości (a to już rola rodzica, żeby wytłumaczyć, bo niestety dziecko bierze wszystko dosłownie, bo nie rozróżnia rzeczywistości od tego, co w kreskówce)
UsuńMasza rządzi! generalnie oglądamy mało kreskówek, ale tę bajeczkę uwielbiamy :)
OdpowiedzUsuńa że od niedawna dosłownie wszędzie widzę te książeczki, pewnie w końcu trafia i na Jankową półeczkę
Polecam książeczkę, choć naprawdę pierwszy raz muszę stwierdzić, że wersja telewizyjna jest o niebo lepsza :)
Usuńświat oszalał na punkcie tej bajki, a my razem z nim :)
OdpowiedzUsuńDziwisz się? ;) Ta bajka jest "w dechę"!
UsuńMasza leżała u nas długo odłogiem, bo pogoda zbyt ładna, żeby siedzieć w domu, ale mam w domu dwójkę wielkich miłośników - oglądamy po rosyjsku, ale nic a nic im to nie przeszkadza :)
OdpowiedzUsuńW oryginale ta bajka jest najlepsza. Rosyjskie brzmienie Maszy rozbawia do łez :)
Usuń