To nie żart! Naprawdę! Ci, którzy mnie znają trochę lepiej, pukają się pewnie teraz w czoło. Ci (te), którzy mnie znają trochę mniej, z uporem maniaka powtarzają "a nie mówiłam?". Niezależnie od tego, co mówią i myślą inni, ja uwielbiam być mamą!
Nie ukrywam, że zostałam mamą z totalnego przypadku i bez większej chęci. Wiek sprawiał, że zrobiłam się już wygodna i wcale nie miałam ochoty pakować się w tzw. pieluchy. Poza tym, chciałam podróżować, nurkować, poznawać świat i ludzi, chłonąć życie każdą cząstką siebie, rozwijać się osobiście i naukowo i robić nadal tysiąc rzeczy na raz, tak jak do tego przywykłam. Aż tu nagle "klops"... Dwie kreski na teście ciążowym i... wszystko nie tak jak chciałam...
Na szczęście, życie pisze własne scenariusze i pokazuje nam, że to, co nam się wydaje... tylko nam się wydaje... Odkąd jest Dziubdziub, wszystko się zmieniło... na lepsze. Dopiero teraz mogę poznawać świat i ludzi. Dzięki Dziubdziubowi wiem, kto jest wart mojej uwagi i zaangażowania, kto jest ze mną, bo mu zależy na mnie, a nie tylko na nim samym (egoiści uciekają od osób, które mają dzieci). Teraz rozwijam się i poznaję siebie znacznie lepiej niż zanim zostałam mamą. Co prawda, nie robię już tysiąca rzeczy na raz. Nie nurkuję już tak często, jak wcześniej (choć wciąż to uwielbiam), bo po prostu nie mam na to aż tyle czasu (szkoda, że nie wszyscy to rozumieją...). Jestem bardziej nieuporządkowana niż wcześniej albo może bardziej to teraz widać. W domu nie ma idealnego porządku. Z resztą nigdy go nie było, ale cóż, teraz jest troszkę gorzej... No i nie mogę pominąć faktu, że jest cholernie ciężko. Czasem tak bardzo, że mam ochotę zwiać na bezludną wyspę albo zawołać "niech ktoś zabierze ode mnie to dziecko!" Ale to są tylko złe chwile, momenty macierzyńskiego kryzysu, które na szczęście bardzo szybko przechodzą. A jak przejdą, to jest fantastycznie! Uwielbiam patrzeć, jak Dziubdziub poznaje nowe rzeczy, zaczyna mówić nowe słowa. Uwielbiam, gdy się do mnie tuli, całuje, przesyła buziaki, gdy wychodzę do pracy i wita mnie uśmiechem od ucha do ucha i radosnym "MAMA!" Uwielbiam oglądać z nią bajki i ćwiczyć jogę - tak, tak, to już mała joginka! Uwielbiam wspólne wizyty na basenie, gdzie Dziubdziub z ogromnym zaangażowaniem chlapie wszystko i wszystkich naokoło, próbuje swoich sił w samodzielnym pływaniu i nurkuje, zupełnie jak mama. Cóż, jak widać niedaleko pada jabłko od jabłoni...
Bycie mamą to jednak najlepsze, co mnie w życiu spotkało. Już zawsze będę dziękować losowi/Opatrzności, że tak pokręcił moje drogi i splótł wydarzenia, że zostałam mamą. To duma i zaszczyć być mamą takiej cudownej dziewczynki, jak mój Dziubdziub.
Dziękuję!
Dzieci to jednak wnoszą wiele radości do życia. Przynajmniej tak było w moim przypadku. Nie ważne jak człowiek zmęczony jeden bezzębny lub kilku zębny uśmiech potrafi rozwiać wszystkie chmury.
OdpowiedzUsuńMi też ludzie powtarzali, że teraz kiedy jestem mamą stałam się ciepłą kluchą, która rozpływa się nad każdym uśmiechem swojego dziecka. Z drugiej jednak strony pukają się w głowę jak widzą nas na basenie, albo na drugim końcu europy i mówią, że jesteśmy super rodzicami. To nie wiem jak jest w końcu: ciepła klucha, czy super Mama?
Najważniejsze to nie zrezygnować do końca z siebie a obie będzie bardzo szczęśliwe :D
Buziaki dla Was
Hehe... Ja też się zrobiła ciepła klucha. Ola, właśnie dzięki temu jesteśmy super mamami. Na pewno najlepszymi dla naszych Paskudek ;)
UsuńTeż Was całuję i ściskam cieplutko
"...egoiści uciekają od osób które mają dzieci..." zgadza się bo nie można im poświęcić już tyle uwagi i energii co przed dzieckiem, przestają mieć po prostu interes w tym żeby być naszymi znajomymi. Wiele osób temu zaprzecza - a jeszcze więcej potwierdzi te słowa :) ps. ja tam też lubię być mamą!
OdpowiedzUsuńAle skoro nie chcą, to właściwie ich strata, bo dzięki dziecku człowiek zmienia się tylko na lepsze. Tracą zatem dwie wartościowe osoby :)
Usuń