Czyż nie przyjemnie jest zjeść śniadanie (drugie śniadanie czy też lunch...) na łonie natury i jeszcze w dobrym towarzystwie? Dziś takie śniadanie na trawie można było zjeść w towarzystwie... hmmm... setek osób w Parku Centralnym.
|
Tłumy w Parku Centralnym |
Z okazji oficjalnego otwarcia nowopowstałego parku, odbyła się też oddolna, obywatelska akcja śniadania na trawie. Było wesoło, smacznie i bardzo ciekawie. Setki ludzi rozłożyło się z kocykami pod drzewami, szukając odrobiny schronienia przed upalnym słońcem (bo pogoda dopisała po stokroć) i delektowało się przyniesionymi pysznościami. My też mieliśmy pełen koszyk (a właściwie torbę) łakoci: jajka na twardo z solą, kalafior z otrębami, kawka i babeczki marchewkowo-jabłkowe i jeszcze parę innych rzeczy.
|
Nasz piknikowy kocyk |
Wcinaliśmy rozmawiając z kocykowymi sąsiadami. A mieliśmy nie lada sąsiada, bo ulokowaliśmy się obok mojego profesora ze studiów - Profesora "Chruścika", czyli Stanisława Czachorowskiego. Myślę, że nie będzie miał mi za złe wymienienie Go z imienia i nazwiska, bo jest najbardziej pozytywnie zakręconą osobą jaką znam i od zawsze zaraża tym stanem.
|
I kocykowi sąsiedzi... |
Dostałam nawet od Niego piękną, samodzielnie malowaną butelkę z motylkiem i kwiatkiem. Motylek jest pięknie żółty i pewnie Profesor doskonale zna jego nazwę gatunkową ;) Próbowałam też pysznego napoju z pietruszki, mięty, gruszki i... jeszcze kilku składników, których nie zapamiętałam. W zamian poczęstowałam moje sąsiedzko-kocykowe towarzystwo babeczkami marchewkowymi.
|
Cudna butelka z motylkiem o pięknej nazwie, której nie znam... |
Nie samym jedzeniem człowiek żyje, a piknik w Parku dowiódł, że pyszne jedzonko można połączyć z innymi atrakcjami. Można było posłuchać występów różnych artystów, stanąć do portretu znanego rysownika Profesora Geno Małkowskiego, namalować własny obrazek, pograć w szachy czy gry planszowe. Dla spragnionych chłodu i wody, fontanna stała otworem i można się w niej było moczyć do woli. Skrzętnie z tego korzystały głównie dzieci. Dorosłym chyba brakowało trochę odwagi do moczenia się w centrum miasta.
|
Chętnych do sportretowania była dłuuuga kolejka. |
|
Dziecięce "obrazy śniadaniowe" |
|
Kąpiel w fontannie |
Wiele osób przyniosło swoje książki na wymianę, w ramach akcji bookcrossingowej. Był też Czytuś, który patronował pisaniu pierwszego olsztyńskiego kryminału (podobno zostanie opublikowany w najbliższym numerze Gazety Olsztyńskiej), a dla dzieciaków zorganizował czytanie i opowiadanie bajek.
|
Czytusiowa bajka o księżniczce i żabie |
|
A to moja bookcrossingowa zdobycz... |
Dziś Park Centralny naprawdę tętnił życiem i oby było tak już zawsze, bo to naprawdę idealne miejsce w centrum miasta, żeby trochę odpocząć i ponapawać się przyrodą, najlepiej w dobrym towarzystwie.
Śniadanie było pyszne, a czas spędzony w parku dał mnóstwo radości. Mam nadzieję, że to pierwsze, lecz nie ostatnie takie śniadanie na trawie...
Szkoda, że nikt nie zwrócił uwagi na zakaz wchodzenia do fontanny ustawiony tuż przy fontannie...
OdpowiedzUsuń