sobota, 19 lipca 2014

Śniadanie na trawie...

Czyż nie przyjemnie jest zjeść śniadanie (drugie śniadanie czy też lunch...) na łonie natury i jeszcze w dobrym towarzystwie? Dziś takie śniadanie na trawie można było zjeść w towarzystwie... hmmm... setek osób w Parku Centralnym.

Tłumy w Parku Centralnym
Z okazji oficjalnego otwarcia nowopowstałego parku, odbyła się też oddolna, obywatelska akcja śniadania na trawie. Było wesoło, smacznie i bardzo ciekawie. Setki ludzi rozłożyło się z kocykami pod drzewami, szukając odrobiny schronienia przed upalnym słońcem (bo pogoda dopisała po stokroć) i delektowało się przyniesionymi pysznościami. My też mieliśmy pełen koszyk (a właściwie torbę) łakoci: jajka na twardo z solą, kalafior z otrębami, kawka i babeczki marchewkowo-jabłkowe i jeszcze parę innych rzeczy.

Nasz piknikowy kocyk
Wcinaliśmy rozmawiając z kocykowymi sąsiadami. A mieliśmy nie lada sąsiada, bo ulokowaliśmy się obok mojego profesora ze studiów - Profesora "Chruścika", czyli Stanisława Czachorowskiego. Myślę, że nie będzie miał mi za złe wymienienie Go z imienia i nazwiska, bo jest najbardziej pozytywnie zakręconą osobą jaką znam i od zawsze zaraża tym stanem.

I kocykowi sąsiedzi...
Dostałam nawet od Niego piękną, samodzielnie malowaną butelkę z motylkiem i kwiatkiem. Motylek jest pięknie żółty i pewnie Profesor doskonale zna jego nazwę gatunkową ;) Próbowałam też pysznego napoju z pietruszki, mięty, gruszki i... jeszcze kilku składników, których nie zapamiętałam. W zamian poczęstowałam moje sąsiedzko-kocykowe towarzystwo babeczkami marchewkowymi.

Cudna butelka z motylkiem o pięknej nazwie, której nie znam...
Nie samym jedzeniem człowiek żyje, a piknik w Parku dowiódł, że pyszne jedzonko można połączyć z innymi atrakcjami. Można było posłuchać występów różnych artystów, stanąć do portretu znanego rysownika Profesora Geno Małkowskiego, namalować własny obrazek, pograć w szachy czy gry planszowe. Dla spragnionych chłodu i wody, fontanna stała otworem i można się w niej było moczyć do woli. Skrzętnie z tego korzystały głównie dzieci. Dorosłym chyba brakowało trochę odwagi do moczenia się w centrum miasta.

Chętnych do sportretowania była dłuuuga kolejka.
Dziecięce "obrazy śniadaniowe"
Kąpiel w fontannie
Wiele osób przyniosło swoje książki na wymianę, w ramach akcji bookcrossingowej. Był też Czytuś, który patronował pisaniu pierwszego olsztyńskiego kryminału (podobno zostanie opublikowany w najbliższym numerze Gazety Olsztyńskiej), a dla dzieciaków zorganizował czytanie i opowiadanie bajek.

Czytusiowa bajka o księżniczce i żabie
A to moja bookcrossingowa zdobycz...
Dziś Park Centralny naprawdę tętnił życiem i oby było tak już zawsze, bo to naprawdę idealne miejsce w centrum miasta, żeby trochę odpocząć i ponapawać się przyrodą, najlepiej w dobrym towarzystwie.

Śniadanie było pyszne, a czas spędzony w parku dał mnóstwo radości. Mam nadzieję, że to pierwsze, lecz nie ostatnie takie śniadanie na trawie...

1 komentarz:

  1. Szkoda, że nikt nie zwrócił uwagi na zakaz wchodzenia do fontanny ustawiony tuż przy fontannie...

    OdpowiedzUsuń